Warsztaty Artystyczne – Anioły na Drewnie
Grudzień to wyjątkowy czas. Czas rodzinnych spotkań przy świątecznym stole, podsumowania mijającego roku i planów na kolejny. To czas na to, aby w pogoni niedokończonych spraw i przedświątecznych przygotowań na chwilę się zatrzymać.
Taki czas mieliśmy wczoraj, w niedzielę, 17 grudnia, na ostatnim w tym roku klubowym spotkaniu. Odbyło się ono w atmosferze zbliżających się najpiękniejszych świąt w roku, świąt Bożego Narodzenia.
W prawie 50-osobowej grupie zasiedliśmy do pysznej świątecznej kolacji, po której podsumowaliśmy roczne wydarzenia w Klubie. Były prezenty i świąteczne życzenia. Podzieliliśmy się dobrym słowem i radością ze zbliżających się świąt, a w klimat świąt przeniosły nas piękne dekoracje i najpiękniejsze, bo polskie, kolędy.
Święta to przede wszystkim bycie razem. Wczoraj byliśmy razem, za co serdecznie dziękujemy wszystkim obecnym. Z całego serca życzymy sobie i Wam poczucia wspólnoty, abyśmy w dobrym zdrowiu i dobrych nastrojach ponownie spotkali się po Nowym Roku.
W pierwszą sobotę grudnia w gronie naszych klubowych rękodzielniczek ponownie spotkaliśmy się w studio p. Doroty Tomczyk by dać upust swojej twórczości. Ze względu na zbliżające się święta Bożego Narodzenia tematyka naszych prac była oczywista – stroiki świąteczne.
Po sympatycznie spędzonym popołudniu zabraliśmy do domu oryginalne dekoracje wykonane na plastrach drewna lub korze. Każda inna, z innymi elementami i w innej kolorystyce, ale wszystkie piękne, wszystkie oryginalne i takie nasze : )
Nasza tegoroczna zabawa andrzejkowa Klubu Golden Age Travel okazała się ucztą tańca, radości i wspólnego świętowania w przepięknej sali i magicznej atmosferze, w której czas jakby płynął wolniej. Dla niektórych ta zabawa była nie tylko okazją do tańca, ale także do przeżycia powrotu do młodości. Wspomnienia z dawnych lat, gdy tańczyli na podobnych imprezach, powracały z dźwiękami muzyki.
To było także doskonałe miejsce do zawarcia nowych znajomości i podzielenia się wspomnieniami. Przy starych przebojach i nowoczesnych rytmach seniorzy pokazali, że wiek to tylko liczba, a serce potrafi tańczyć bez względu na lata!
To była jedna z piękniejszych, również kolorystycznie i fotograficznie, wycieczek w tym roku. Na początku był piękny wschód słońca a później już było tylko lepiej : )
Zwiedziliśmy wiele miejsc i nie sposób wszystkiego wyróżnić. Odwiedziliśmy m.in. luksusowy hotel West Baden Springs i French Lick Resort w Indianie oraz Louisville ze słynnym torem wyścigowym w Kentucky, a na nocleg zameldowaliśmy się w pięknym Gaylord Opryland Resort.
Wybraliśmy sie na szlak wiodący do stóp wodospadu Fall Creek Falls – najwyższego wodospadu o swobodnym spadku na wschód od Gór Skalistych. Szlak był wymagający ale ekipa pierwszorzędna, jak i same widoki.
Najbardziej stroma kolejka na świecie o nachyleniu 72,5 stopnia zawiozła nas na szczyt Lookout Mountain. Już sam przejazd był pełen wrażeń.
Przepiękny wodospad Ruby Falls o wysokości 44 m czekał na nas ukryty we wnętrzu góry na końcu szlaku prowadzącego wzdłuż korytarzy jaskini. Wraz z kolorową iluminacją i przy akompaniamencie muzyki był zwieńczeniem pięknej wycieczki w Lookout Mountain.
A potem były niesamowite krajobrazy pogrążonego w jesiennych barwach Parku Narodowego Smoky Mountains oraz wizyta w Pigeon Forge, gdzie zobaczyliśmy stary młyn, zwiedziliśmy ciekawe muzeum poświęcone katastrofie liniowca Titanic i park z egzotycznymi ptakami.
W Knoxville wyjechaliśmy na szczyt wieży zwieńczonej złotą kulą i pełni wrażeń, z masą zdjęć i wspomnień wróciliśmy do, już nie tak kolorowego, Chicago.
Tegoroczne Święto Dziękczynienia zastało nas w St Louis. Podczas krótkiego, dwudniowego wyjazdu doświadczyliśmy nie tylko bogatej historii tego miasta, ale także ciekawych atrakcji.
Odwiedziliśmy oczywiście Gateway Arch czyli słynny łuk zwany Bramą na Zachód. Widok na miasto z góry tej monumentalnej budowli był niesamowity, a i sam obiekt wyróżniał się w krajobrazie St. Louis. Kolejnym interesującym punktem było Muzeum Sztuki St. Louis. Znajduje się tam imponująca kolekcja dzieł sztuki, obejmująca zarówno sztukę współczesną, jak i klasyczną. W historycznym hotelu obejrzeliśmy pokaz światła i dźwięku a w bazylice św Ludwika obejrzeliśmy piękne, złote mozaiki, którymi wyłożone są ściany i sklepienie świątyni. Zatrzymaliśmy się ponadto w małym miasteczku znanym z wielkiego rozmiaru przedmiotów codziennego użytku, z powodu których miasteczko znalazło się w Księdze Rekordów Guinnessa.
Krótki wyjazd pozwolił na chwilę oddechu od codzienności. A za nie długo święta….
W minioną niedzielę wróciliśmy z jednodniowej wycieczki do Parku Stanowego Starved Rock. Zanim weszliśmy na parkowe szlaki, odwiedziliśmy niewielkie miasteczko La Salle, gdzie wsiedliśmy na pokład wycieczkowego statku i popłynęliśmy w spokojny rejs po … kanale : ) Nasz statek, jak za dawnych czasów, prowadził muł. Ten historyczny kanał swoją 175-letnią historią nawiązuje do czasów, gdy stan Illinois był prerią zamieszkiwaną przez rdzennych mieszkańców. Budowa kanału umożliwiła wodne połączenie odwiedzanych przez nas ziem z Jeziorem Michigan iprzez Krainę Wielkich Pięciu Jezior aż z Oceanem Atlantyckim.
Następnie przejechaliśmy do parku stanowego Starved Rock. To piękny park z głębokimi wąwozami i szlakami wiodącymi wzdłuż rzeki Illinois, na punkty i tarasy widokowe oraz do kanionów otoczonych wysokimi ścianami z piaskowca. Wiosną i deszczową porą kaniony ozdabiają wodospady – tym razem ich nie było.
Przeszliśmy kilkoma szlakami i pokonaliśmy wiele schodów wiodących do miejsc oferujących piękne widoki. Zaobserwowaliśmy pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni. Po południu był czas na zasłużony odpoczynek nad rzeką Illinois a restauracyjny obiad zamieniliśmy na pieczoną na grillu kiełbasę. Jesteśmy gotowi na jesień : )
.
Niedzielna wycieczka zatytułowana „Pożegnanie lata” była dokładnie taka, jaka miała być. Dzień był ciepły, słoneczny ale nie za gorący, z nutką nostalgii w powietrzu, delikatnie zapowiadającą nieuchronnie zbliżającą się jesień. Po raz ostatni oddaliśmy się letnim uciechom.
Pozwoliliśmy sobie na małe szaleństwo na wydmach a jazda terenowym samochodem z przystojnym i dowcipnym kierowcą była prawdziwą przyjemnością. Nasze twarze smagał wiatr i piasek i nie przestraszył nas nawet zwisający z gałęzi nad naszymi głowami wąż. (Kto był, ten wie : )
Rejs po rzece Kalamazoo pokazał nam piękne domy i przycumowane przy nich jachty, a gdy wypłynęliśmy na Jezioro Michigan oglądaliśmy nie tak licznie już zapełnione plaże i spokojną taflę jeziora, po której bezszelestnie poruszały się łódki i jachty.
Miasteczko Saugatuck ma swój urok i klimat małego, europejskiego niemal, kurortu. Były świeże ryby,butiki i sklepiki z pamiątkami i pyszne lody. Odwiedziliśmy też stary młyn, którego właściciel okazał się bardzo miłym, starszym panem, który ugościł nas i poświęcił swój czas.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w miasteczku South Haven, aby wybrać się na spacer pod latarnię morską oraz w Michigan City, gdzie zaczekaliśmy na zachód słońca. Żałujcie, jeśli z nami nie byliście. To był udany dzień.
.
Nasz cały niedzielny wyjazd zdominiowała rzeka Mississippi, słusznie nazywana Królową Amerykańskich Rzek. Ta druga, co do długości, rzeka Stanów Zjednoczonych zajmuje zaszczytne, bo czwarte, miejsce w światowym rankingu najdłuższych rzek świata. Przyjrzeliśmy się jej z bliska na odcinku od miasteczka Dubuque do parku stanowego Mississippi Palisades. Odwiedziliśmy wspomniane Dubuque, narodowe muzeum i akwarium rzeki Mississippi i ukrytą w jej brzegach jaskinię ze stalaktytami, stalagmitami i kryształami. Wyjechaliśmy jedną z najbardziej stromych koljek na świecie na taras widokowy, z ktrego rozciąga się panorama miasta i rzeki i zatrzymaliśmy się w licznych punktach widokowych. To był udany wyjazd, który zmienił nasze spojrzenie na tę potężną, opisywaną w powieściach Marka Twaina, rzekę – dumę USA.
.
W miniony weekend odwiedziliśmy jedną z najbardziej popularnych atrakcji Wisconsin – House on the Rock. Słynny Dom na Skale to miejsce, wobec którego nie można pozostać obojętnym – jednych zachwyca, innych przeraża, ale zawsze i u wszystkich wywołuje jakies emocje. Swoją bogatą i nietypową kolekcją mógłby obdarzyć kilka muzeów. Trudno ogarnąć mnogość i unikatowość tego miejsca.
Podczas wycieczki poznaliśmy historię Alexa Jordana, który jako autor kolekcji chyba nigdy nie przewidywał, że błahe z początku hobby stanie się zaczątkiem jednej z największej atrakcji Wisconsin. Dom (który NB domu nie przypomina) jest pełen eksponatów wśród których uwagę zwraca fascynacja autora japońskim orientem, bogate kolekcje broni i królewskich insygniów oraz liczne i nietypowe kolekcje instrumentów. Nasza uwagę przyciągnęła dziewiętnastowieczna uliczka ze sklepikami i gazowymi latarniami, morski potwór walczący z gigantyczną ośmiornicą, samogrająca orkiestra oraz trzydziestopięciotonowa karuzela rozświetlona 20 tysiącami żarówek – a wszystko to znajduje się wewnątrz zwiedzanego obiektu!
Jak po każdej wycieczce – jesteśmy bogatsi o kolejne doznania i wrażenia.